sobota, 14 grudnia 2024

pierwszy porządny siwy mróz

 i do wieczora nie rozpuściły go wątłe promienie słońca.





Pojechałam miejskim na zawiślański cmentarz. Nawet stare znicze ubrały się w koronki.



Szron igiełkami ubielił iglaki


i kwiaty - do niedawna żywe




zasuszone



i całkiem sztuczne.


Wszechostrą igiełkowość białych kryształków


delikatnym, ciepłym filcem ogrzewają owocostany powojnika.


I tak się skończył drugi epizod zimowy tego sezonu.

piątek, 15 listopada 2024

w parku w listopadzie

 Na dziedzińcu witam pawie, którym powoli zaczynają odrastać ogony. Muszą być gotowe na wiosnę.




I wchodzę do parku.






Wydawało mi się, że drzewa będą już szare i bezbarwne, a tu proszę, proszę. 





Nawet całkiem zielone drzewa się trafiały. To wyżej to lipa, chyba srebrzysta. Generalnie nasze rodzime drzewa już liście pogubiły, może za wyjątkiem dębów. A wszelka egzotyka jeszcze liście ma. Jak na przykład platan.


Z owoców platana w zimie ucieszą się szczygły. Z owoców klonu - gile.


Pełno ich i pod nogami.


Na drzewach wiszą jeszcze owoce lipy


a na ziemi żołędzie - kawki i gawrony się ucieszą - 

- i bukiew, którą już się chyba ucieszyły, bo w większości to łupiny, nasionka wyjedzone są. 


A sprawcy objadania buków :) z wielkim rwetesem i hałasem obsiadają wierzchołki drzew.



Jeszcze tylko obejrzę to, co zostało z lapidarium pod Domkiem Gotyckim. Tak zwana studnia, nie wiem, może fontanna? I na dole kawałek jakiegoś gzymsu.




Kiedyś (lata 1970te) było tego więcej - kawałki dziwnych rzeźb, połamane elementy architektury, niewiadomoco - jeszcze jak chodziłam do przedszkola, bawiłam się między tymi kamieniami. Teraz zostało tyle, co na zdjęciach, reszta jest podobno schowana w Domku Chińskim w dolnych ogrodach. Trzeba było to zamknąć, bo przeróżne drobne meneliki miejscowe z upodobaniem niszczyły wszystko, co w parku zniszczyć się dało. Kamienie też. Szkoda, że nie są udostępnione do oglądania, choćby za biletami. 

Na starych zdjęciach znalazłam takie ujęcie "studni":

www.fotopolska.eu

Zdjęcie chyba dość stare, a oprócz (ogrodzonej) studni innych kamieni nie widać. Nie wiem, może to jakiś wymysł powojenny był, żeby kawałki różnych takich w trawie porozrzucać?

Zaczyna się ściemniać i światła uliczne wyglądają z daleka jak choinki.



Wracam.

sobota, 9 listopada 2024

o wiecznie głodnych gołębiach

 Do karmnika na balkonie, zwabione przylatywaniem sikorek (one na pewno nie kręcą się tam bez powodu :) - przyleciały miejskie gołębie. 


Stanęły przed drobnym problemem w postaci klatki zainstalowanej nad karmnikiem w celu ochrony przed gołębiami i kawkami. Usiadły na klatce i zaczęły kombinować.

Może da się dosięgnąć dziobem od góry?



Daaa sięęęę, tyyyylko szyyyję wyciąąąągnąć trzeeeebaaaa...


...aaaaa..... aaaa maaam!!!



uffff.... Odpocznę trochę i....


...i spróbuję jeeeeszcze troooochęęęę....


Sikorki patrzyły z zazdrością, ale i z politowaniem. 


A wsadzaj ten łeb, wsadzaj. Przy odrobinie szczęścia ci utknie i już tak zostaniesz. :P 


A w ogóle to pani zaraz przyjdzie i was wygoni, o.


Pani przyszła i wydłużyła sznurek, na którym wisi smakowity kokos. I co teraz?


Gołąb się nie poddaje. Gołąb walczy. Jeszcze trochę za krótką szyję ma, ale gołąb będzie nad tym pracował. :P