niedziela, 7 kwietnia 2024

wiosenna pętelka

 na jakieś 14 tysięcy kroków. 

(googlemaps)

Dolazłam do parku i zaczęłam tutaj:


Potem poszłam wzdłuż starorzecza od strony rezerwatu, park był za wodą po mojej lewej.



Na starorzeczu krzyżówki, ale tylko samce - czyżby panie wysiadywały?



kilka kurek wodnych, które już w tym roku słyszałam, ale dotąd nie widziałam jeszcze:



Pani łabędziowa na gnieździe (ciiii, mnie tu wcale nie ma....)



Pan łabędź se pływał dookoła




aż w końcu zapragnął chyba nawiedzić małżonkę.


Nakryłam też parkę gągołów. Podobno po angielsku nazywają się goldeneye, jak ten film z Bondem.



Flora wybitnie majowa. Zawilce przekwitły, wynalazłam resztkę dożywających dni swoich zawilców żółtych


pojawiły się rogownice czy gwiazdnice

kwitną tarniny i czeremchy




A rzepak już prawie kwitnie.




Tak dolazłam do drugiego mostku.


Potem poszłam przez pola, koło ZDUNGu.


Cisza. Taka pustka, że się zdziwiłam. Spotkałam tylko jednego skowronka, to ta kropeczka na niebie (kliknij, aby powiększyć :).


Słyszałam, oczywiście, sikorki, kosy, zięby, pierwiosnki, ale wszystko trzymało się z daleka od obiektywu. Nawet jedna siwa pliszka mi uciekła.

Dziś nie skręciłam przy chmielniku, lecz postanowiłam się przedzierać dalej prosto.


Trzeba było przedrzeć się brzegiem oranki do wału wiślanego.


A potem skręciłam koło działek. 


Z ciekawostek to znalazłam zamurowaną wierzbę i podejrzewam kowaliki



a między kwiatami czeremchy dopadłam mazurka.


Na działkach nic ciekawego, tyle, że magnolie.


Skręciłam więc do parku


i wracając do domu namierzyłam jeszcze te leśne pasożyty, no, jak im tam:





Łuskiewnik różowy, o. 
:)

sobota, 9 marca 2024

przedwiośnie w parku

 Na trawnikach złocą się złocie.


Ziarnopłony na etapie listków


Pierwsze ziarnopłonowe kwiatki tylko tam, gdzie mocniej przygrzewa słoneczko.


Liście podagrycznika, kwiatki kokoryczy.


Wschodzą drzewka. Malutkie klony


kiełkują kasztanowce.


Kwitną drzewa. Dereń


grab, wiąz.




W cieplejszych miejscach wyłażą kowale. 


Wśród gałęzi jeszcze cisza. Ptaków nie ma. Jeszcze. 

piątek, 8 marca 2024

przez okno po nocnym przymrozku

 W nocy było koło minus cztery. A rano było tak:



Czyżyki, oczywiście, zameldowały się pierwsze.






Zaraz potem przyleciały kosy.



Na modrzewiu przysiadł jakiś ostatni zabłąkany gil. Ale na balkon nie przyleciał. 


Na balkonie zameldował się za to piękny dzwoniec.



Sierpówki w tym roku jakoś mi na balkon nie przylatują. Wolą gruchać na brzozie.


Słońce wyszło, przygrzało, z minus cztery zrobiło się plus pięć. I tylko hm grudnik? marczak? :)) czerwienił się na parapecie samotnym zimowym kwiatkiem.