sobota, 11 listopada 2023

spacer do rolniczego zakładu doświadczalnego

 

                                                      (googlemaps)

Tym razem pokazuję zdjęcie satelitarne, bo widać więcej istotnych szczegółów. Spacer do ZDUNG i z powrotem, jakieś 5 tysięcy kroków może. ZDUNG to stara nazwa, teraz to Państwowy Instytut Badawczy Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa  - czy jakoś tak. Kiedy ZDUNG nazywał się ZDUNG, biegałam tam czasem na drobny zarobek. Sadziłam porzeczki albo nawlekałam tytoń do suszenia. Kilka razy byłam tam na kuligu z ogniskiem - dookoła tej kępy lasu, którą widać na mapie. Ten las to rezerwat - wszystko, co pozostało z pierwotnego lasu łęgowego. 

Żeby dojść do ZDUNG, trzeba przejść kawałek miastem, potem obrzeżami parku przejść przez wiślane starorzecze i dalej drogą przez pola.

Przy pierwszym większym skrzyżowaniu mijam Samotnię - jedną z dawnych willi, obecnie restauracjo-kawiarnię, zresztą całkiem niezłą. 







Charakterystyczne dla niej są smoki z kwiatkami na końcu ogona i główki a'la wawelskie, nie mogę się doszukać, czyje. Podobno kiedyś mieszkała w niej pani generałowa Łucja Rautenstrauch z rodziną - stąd jeszcze niedawno kawiarnia nosiła nazwę Łucja. Potem dom sprzedano jakiejś rodzinie żydowskiej, która w wilii prowadziła wytwórnię octu (dlatego restaurację nazwano teraz Starą octownią). W czasie wojny i po wojnie willa stała pustką, niemal w ruinie. Pamiętam ją mniej więcej w takim (i gorszym) stanie:

(http://old.tpp.pulawy.pl/)

A pierwotnie miała wyglądać tak:
(https://polska-org.pl/)


Idę dalej. Skręcam w prawo z ulicy, wchodzę na obrzeża parku. W trawie miga mi sójka z żołędziem w dziobie.


Pokręciła się, poskakała, i szybciutko schowała żołądź w liściach obok palika płotu. Na wiosnę komuś pewnie dąbek wyrośnie, no.



Dwa kroki dalej w trawie skacze dzięcioł zielony.


Idę dalej. Dochodzę do mostka na starorzeczu.


Pływa pięcioptasia (przecież nie pięcioosobowa?) rodzina łabędzi.


A na przybrzeżnym krzaku przysiadł zimorodek.


Ciekawe, jak trudno go zauważyć, mimo baaardzo jaskrawego upierzenia.

Idę dalej. 

Na prawo mam rezerwat - las. Resztkę lasu.


Dookoła puste pola i chmielniki. Nowoczesne, białe, chyba metalowe


i tradycyjne, z drewnianych bali.


Dziś na chmielniku siedzi wrona. To u nas rzadki (i raczej zimowy) widok.


Dochodzę do ZDUNG. Stara suszarnia tytoniu czy może chmielu, dokoła nowsze budynki, maszyny rolnicze, stosy drewna i starych palet. 


Dalej jest już tylko błotnista droga wśród pól, chmielników i sadów. W dzisiejszą pogodę nie warto tam iść.

Wracam. Na barierce mostka na starorzeczu siada rudzik, ale jest szybszy niż migawka. Za to na pożegnanie ze spacerem pojawia się on:





Też mi trochę uciekał z kadru :), no ale jakoś tam go złapałam. Satysfakcja ze spaceru: 100%.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę jakoś podpisywać komentarze.