niedziela, 7 września 2025

superktoś

 I znowu polazłam na spacer koło ZDUNGu.


Dziś nad chmielnikami latały ogromne stada gołębi





które przy bliższym poznaniu okazały się grzywaczami - chyba już zbierającymi się do odlotu.




Towarzyszyły im znacznie mniejsze stada szpaków






oraz parę sierpówek i sójek.


A także jeden młody łoś.

Łoś wyszedł na spacer na rżysko z rezerwatu.





Pobrykał, pobrykał, i wrócił do lasu.


W trawie zaczaił się zając. Wystawił tylko uszy


A w miejsce łosia-superktosia w cieniu rezerwatu zaczaiła się sarenka. Ledwie-ledwie widoczna.


Zupełnie inny kształt zwierzaka. 

Pierwszy raz aż tak długo widziałam łosia na wolności. Zdarzało się, że wyszedł, przeszedł ulicę tuż przed maską samochodu i znikł. Albo na moment zamajaczył w krzakach. Ten dziś wykonał popisowy taniec - no ok, nie przed moim nosem, miałam dobry aparat, no. Ten sam łoś zrobiony telefonem na maksymalnym zumie to zaledwie plamka.



Dlatego wolę aparat. :)

1 komentarz:

  1. Ale bajer. My tylko wiewiórę spotkaliśmy (ale za to taka ciemnomahoniową, a nie rudą).

    OdpowiedzUsuń

Proszę jakoś podpisywać komentarze.