Ostatnio świat wygląda jakoś tak:
A zatem korzystając z okienka pogodowego, w którym akurat padało mniej, udałam się w najlogiczniejszym przy tej pogodzie kierunku - na Mokratki.
Od razu tłumaczę: obecnie jedynie słuszna pisownia tej hm dzielnicy mojego miasta to Mokradki. Jak w tej nazwie.
Tymczasem znawcy lokalnej historii, słusznie czy niesłusznie, upierają się przy pisowni przez t: Mokratki. "D" miało być podobno hiperpoprawnością fonetyczno-ortograficzną. Jak było naprawdę, nie wiem, alem stara i forma przez "T" jakoś bardziej mi leży.
Jakkolwiek je zapiszemy, Mokratki leżą na południowych przedmieściach Puław i w zasadzie można by dyskutować, czy ja sama na Mokratkach nie mieszkam. Być może kiedyś właśnie tu, gdzie stoi mój blok, Mokratki akurat się zaczynały? Były wtedy oddzielną wsią. I na pewno młyn, o którym pisałam tu :klik: , był nazywany "Młynem na Mokratkach". A to kilkaset metrów od moich drzwi.
Obecnie mówiąc o Mokratkach mamy na myśli ciut odleglejsze ode mnie rejony, gdzieś w okolicach ulicy Mokrej (obie mapy z googlemaps).
Tu zaznaczyłam trasę mojego dzisiejszego spaceru. Mokratki to ten kawałek pomiędzy Pałacem Marynki a ostrym zakrętem z powrotem na północ.
Spacer na Mokratki podyktował mi - oprócz pogody - tegoroczny czelendż z zadaniem: idź do tej części miasta, w której jeszcze nigdy nie byłeś. Wstyd powiedzieć, Mokratki pod nosem, a jakoś nigdy - do dziś - nie udało mi się tam zabłądzić. Na moją obronę - hm, to nie jest ciekawa dzielnica i nie zapuściłabym się tam raczej po zmroku :P.
Tak czy siak, spacer zaczęłam od parkowego dziedzińca.
Podziwiałam grzybienie, niekoniecznie białe, i wielkie pomarańczowe ryby
jak okręty podwodne :). Nad powierzchnią wody - pawie.
W parku - wszechzieleń.
W końcu dziś Zielone Świątki... Schodzę nad starorzecze schodami tarasowymi (o schodach
tutaj :klik:) , zarośniętymi całkowicie wszelakim zielskiem ze znaczącym udziałem maków.
Na starorzeczu kaczki,
gągoły
kurki wodne
i bodaj moje perkozki, ale nie chciały się lepiej pokazać.
Idę wzdłuż starorzecza, po lewej mam mur skarpy oporowej.
Na murze - tadam! - wisi budka.
W budce bodaj muchołówka szara.
Nie przeszkadzać, wysiaduje się.
Nie przeszkadzam, idę. Spotykam moje łabędzie.
I furteczką jak z innego świata wychodzę prosto na Pałac Marynki.
Za pałacowym murem zaczynają się Mokratki w dzisiejszym rozumieniu. Kiedyś wyglądały tak:
(facebook)
Dziś Mokratki to osiedle nowoczesnych domków, a bliżej starorzecza - garaże, składy, magazyny. To właśnie tam bym po ciemku nie poszła.
Ano, Mokratki.
Do niedawna stała tu stara obora - rozebrali ją może rok temu, pamiętam, jak byłam bardzo mała, hodowali w niej jeszcze świnie czy coś. Teraz stoi tylko garaż
Być może kiedyś domek jakiegoś pracownika Instytutu, może doglądającego tych świnek - teraz rudera ewidentnie zamieszkana przez bezdomnych. Jak to mówią: skłot.
Znajduję pierwszą tabliczkę z nazwą ulicy.
I najbardziej chyba rzucający się w oczy budynek - chyba też instytucki?
Na ścianie zatarty szyld. Przedszkole?
Idę dalej.
Pomiędzy nowymi willami stare domy - może pamiętają Mokratki?
Po prawej otwiera się droga do starorzecza.
Łaziłam tam, ale zawsze z drugiej strony. Trzeba kiedyś przyjść z tej...
Na razie odkrywam ulicę Mokrą. Domy stare i nowe.
Na ulicznej lampie para sierpówek. O tak, muszę napisać o sierpówkach przy chwili.
Jeszcze jeden stary dom - boleśnie odzywa się tęsknota, żeby chociaż Tam jeszcze kiedyś móc w takim domu zamieszkać. Może na zawsze.
Tu bym zrobiła ogródek...
Na lewo - wejście na cmentarz, Na prawo - ulica Mokra.
Idę ulicą i spotykam kolejny bardzo stary dom.
A na cmentarnym murze rozchodnik i maki
tylko pod nogami ślady rozbitego szkła i porozrzucane butelki boleśnie przypominają: tu nie jest bezpiecznie w nocy.
Gdzieś w podwórku pszczelarz zagląda do uli.
A ja dochodzę już do końca ulicy Mokrej. Tu kończy się cmentarz.
Na horyzoncie pola - do starorzecza, za starorzeczem do Wisły.
Wracam na ulicę. To już Włostowicka, dawniej Włostowice - sąsiadująca z Mokratkami wieś.
Okrężną drogą biegnę na ogród, uciekając przed kolejną falą deszczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę jakoś podpisywać komentarze.