niedziela, 1 czerwca 2025

kalejdoskop

 czyli dzień dziecka :) w praktyce. Pamiętacie swój pierwszy kalejdoskop? Ja pamiętam. Ale ten jest lepszy.









Kalejdoskop kupiłam w którymś chińskim sklepie w kawałkach. Po złożeniu wygląda tak:


Ta rurka nie jest rurką, tylko graniastosłupem o podstawie trójkątnej z trzech długich a wąskich lusterek. Teoretycznie ma to działać na wcisk, w praktyce po złożeniu nalałam w spojenia kleju. 

Druga część kalejdoskopu - oglądarka - nie jest zaklejona, tylko się ją skręca. 


Musi tak być, bo zawartość kalejdoskopu trzeba wymieniać, żeby mieć zabawę. U mnie akurat kwiatki zasuszone tydzień temu. Acha - przysyłają kalejdoskop przezroczysty, warto wyścielić oglądarkę kawałkiem dociętej kalki technicznej, żeby tłumiła obrazy hm świata zewnętrznego. 

No i potem się nakręca tubę na oglądarkę


i kręci się oglądarką wokół środka, uzyskując takie oto cuda:

Myślę, że można w taki kalejdoskop napchać nitek, koralików, szkiełek, kawałków plastiku i wszelkiego śmiecia - i będzie ładnie. :)

2 komentarze:

  1. A no proszę. A widziałam taki do auto-montażu. Hm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosztuje grosze, a efekt jest naprawdę łał. Nie mogę się nim dość nacieszyć.

      Usuń

Proszę jakoś podpisywać komentarze.