czwartek, 19 czerwca 2025

dwa w jednym

 czyli o dwóch spacerach za starorzecze, z 15 i 19 czerwca 2025. 


Zielono, pachnąco lipami


i wszędzie pełno kosów.


Może jest jakaś moda na czarne, bo na wodzie aż roiło się od kurek (i kurczaków) wodnych.




Kurczaki wodne z wiekiem bledną


i dopiero dorosłe są znowu czarne z biało podbitym ogonem.

Gągołów na wodzie było zaledwie kilka.



Dorosłych krzyżówek pełno, trafiła się jedna kaczka z drobiazgiem.


Po trzcinach tłukły się trzciniaki. 



Na wodzie bulgotało od ukrytych pod powierzchnią żab


Co przeleciała mewa - żaby nurkowały głębiej, z bulek robiły się kółka na wodzie. Ale mewie czasem udało się coś złapać i zjeść.


W skrzynce lęgowej na murze muchołówka wysiedziała młode.


Dwa ledwie widoczne dzióbki za kłosem kwitnącej trawy. 


Dochodzę do Pałacu Marynki. Podziwiam huby hubiaka pospolitego bodaj - wieloletnie, z różną ilością rocznych przyrostów. 

Ten jest najstarszy:

ten średni:


a ten to w ogóle szczaw:

Tymczasem na starorzecze wypłynęła łabędzia rodzinka.


Młode kręciły się i wierciły


Ale wygląda mi na to, że zostało ich osiem, jak osiem się wylęgło. W zeszłym roku był jakiś pomór na młode łabędzie, wylęgło się dziewięć, przeżyło chyba trzy. 

Wchodzę na mostek.

Mostek na guglowskiej mapie nazywa się mostkiem arkadowym, niektóre źródła wolą polską wersję: mostek łukowy. A jest on tu:

Obecnie mostek jest w kiepskim stanie technicznym i artyzmem nie porywa, chyba że ktoś lubi gotyckie klimaty.




Mostek biegnie nad jednym z parkowych wąwozów, który w czasie deszczu odprowadza do starorzecza wodę z pobliskiej ulicy.

A woda wpływa przez mur taką oto uroczą dziurą:


Ponieważ w Puławach za wiele deszczu nie pada, dno wąwozu zarosło chaszczami i dzikim bzem.


A kiedyś mostek wyglądał duuużo lepiej

(stan sprzed I wojny, zdjęcie z FB)

(stan sprzed II wojny, https://audiovis.nac.gov.pl/)


Przechodzę przez mostek, mijam Pałac Marynki, wchodzę na mostek na starorzeczu.


I co my tu mamy?


To po prawej to małe kurki wodne czy małe łyski? Idę sprawdzić.

Dużych łysek zatrzęsienie, nigdy w życiu nie widziałam ich u nas aż tyle.






Ale małych nie widać.

Z trzcin wypłynął tylko ten dziwny kurczak:


Jestem przekonana, że to malutki perkozek - i wyszukiwarka AI mi to potwierdza. :P Dorosłych perkozków tym razem nie widziałam, chociaż chyba słyszałam.


No nic, idę dalej. Idę... a tu przede mną z trawy wyrosły uszy.


Uszy zastrzygły, odwróciły się w tą i wewtą


a potem zaczęły mnie uważnie badać. Wespół z dwoma czarnymi ślepkami i jednym czarnym noskiem.


Dopiero kiedy podeszłam bardzo blisko, sarenka niespiesznie zagłębiła się w przekwitły rzepak i znikła mi z oczu.

A ja znalazłam pniak ogryziony ongiś przez jakiegoś bobra


i ukrywszy się za nim ile się dało :P podjęłam obserwacje ornitologiczne. Łyskologiczne.
O, tu jest młode:






Podobne do kurczaka wodnego, ale łeb ma jeszcze bardziej łysy i czerwony. Tyle dobrego, że na starość wyładnieje.

Wracam. Na pożegnanie migają mi kwiaty loto...e... grzybienia.


I pierwsza tej wiosny czapla.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę jakoś podpisywać komentarze.