wtorek, 16 stycznia 2024

z pracy - przez park

 Powrót z pracy, tylko nieco okrężną drogą.



Przez park.


Weszłam boczną furtką, prosto na Domek Aleksandryjski, czyli Domek Żółty.


I właśnie wtedy na mojej drodze stanął gil.




Było ich całe stadko: szare samiczki


i czerwone samczyki.





Nie wiem, ile tam stałam i pykałam zdjęcia gilom. Ale długo.
Potem zwiedziłam rzeczony Domek.




Domek Aleksandryjski wybudowano jakoś zaraz po 1800 roku i nazwano od cara Aleksandra, który kilkakrotnie nawiedzał Czartoryskich - i miał to być dla niego taki spokojny domek gościnny, chociaż nie potwierdzono, czy rzeczywiście kiedykolwiek car w nim spał. Mieszkało tam za to kilka innych ważnych osobistości. Między innymi przełożona Instytutu Wychowania Panien, o którym kiedyś napiszę więcej, albo prawosławny ksiądz, bo w budynku pałacu przez jakiś czas działała cerkiew. 


https://polska-org.pl/

Za mojej pamięci w Domku Żółtym (który wtedy był szarobiały) było przedszkole, a potem filia szkoły, klasy młodsze. Potem długo budynek stał pustką i zmienił się w kompletną ruderę wykorzystywaną do mniej czy bardziej niecnych celów przez miejscowych żulików. Odremontowano go całkiem niedawno.

A to najstarszy obraz Domku jaki udało mi się znaleźć. Obok, po lewej, główny budynek Pałacu. Obraz przedstawia jedną z wizyt cara Aleksandra.

https://polska-org.pl/

Obecnie w środku Domku w zasadzie nie ma nic. Czasem robią w nim jakąś wystawę, ale to raczej w lecie. W zimie obiekt jest zamknięty na głucho.

https://kurierlubelski.pl/



Idąc dalej przed park i kierując się mniej więcej w stronę domu, nakryłam dwa dzięcioły



kowalika


i pełzacza.


A zima u nas owszem jest, ale taka bez przesady.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę jakoś podpisywać komentarze.