środa, 31 stycznia 2024

wzdłuż ogródków działkowych

 spacer przez park aż do Wisły, jakieś 10 tysięcy kroków, licząc tam i z powrotem:


Zaczęło się od parku. Na dziedzińcu cała kolekcja pawi:





W parku bardziej jesiennie niż zimowo, ale zimno. I wszędzie pełno gilów - całe stada.






Nic tylko gile i wiewiórki :)


Gdyby ktoś pytał, jak ognistorudy i pomarańczowoczerwony mogą być barwami ochronnymi, to proszę: :)



Idę dalej, wychodzę z parku, przecinam ujście starorzecza do głównego nurtu Wisły. Taplają się krzyżówki, nie wiem, kąpią się czy straszą konkurentów.






Idę wzdłuż ulicy.


Po prawej mam ogródki działkowe, po lewej - tereny pól doświadczalnych ZDUNGu. Budynki ZDUNG zostały daleko na lewo.


Spotykam szczygły


dzwońce


sikory


kosy


sójki


dzięcioły


kowaliki


oczywiście, gile


i wiewióry


i całe ogromne stada czeczotek.







Oczywiście, że widywałam je wcześniej - parę lat temu dość liczne stadko przysiadło na drzewie przed moim oknem, zalatywały też do miasta pojedyncze sztuki razem z gilami i jemiołuszkami - ale pierwszy raz udało mi się zrobić im zdjęcie. :)

Czeczotki do nas zalatują tylko na zimę, trochę jak jemiołuszki, i to nie co roku. Takich stad chyba nigdy dotąd u nas nie widziałam. 

Droga się zwęża


i dochodzę do wiślanego wału.


Przed wałem stoi krzyż upamiętniający żołnierzy 4 pułku piechoty poległych podczas walk o Wisłę w 1944 r. Front zatrzymał się wtedy na Wiśle, a w Warszawie wybuchło (i zgasło) Powstanie... Dopiero potem front ruszył dalej. Ale oni już tego nie widzieli.


Wracam.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę jakoś podpisywać komentarze.