To moja dawna trasa spacerowa jeszcze ze szczenięctwa, często chodziliśmy tu na niedzielne spacery. Jakieś 6000 kroków.
Resztki szadzi na przydrożnych badylach kojarzą mi się z rafą koralową :).
Mijam ZDUNG, dalej już tylko śnieg i ślady kogoś, kto spacerował tu z psem. Jeden ktoś i jeden pies. I śnieg.
I bardzo, bardzo dużo śladów saren.
W końcu ślady pana z psem skręcają, idę sarnią ścieżką:
Wychodzę na działki. Tu wreszcie pojawiają się ptaki. W zimie chyba wolą trzymać się bliżej ludzi. Piękne, czerwone gile.
sójki i dzwońce
kwiczoły i sroki
i - ku radości mojej - raniuszki.
Oczywiście w największej gęstwinie gałęzi, a co. :)))
Już przy samym parku kaczki krzyżówki
i na samym czubku drzewa, wśród ostatnich resztek szadzi - dzięcioł.
Żegnam się z zimą, bo od jutra ma się topić...
Tak, poznałam! :) U nas też zima, ale już nie taka ładna. Gile czasem słyszę, ale nie widzę ;)
OdpowiedzUsuń:) u nas zima też przestaje być ładna... topi się. :(
UsuńU nas też się topi... Może jeszcze wróci na ferie :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy...
UsuńJak ładnie. Agaja
OdpowiedzUsuń:) Polecam monografię o gilach (na prawym marginesie atlas ptaków > gil)
Usuń