wtorek, 9 stycznia 2024

w porcie - mróz

 Po pracy pobiegłam na spacer do portu. Spacer miał być krótki, ale przeciągnął się na całą godzinę.






Zauroczyło mnie to:



Port, oczywiście, cały zamarznięty (minus piętnaście w nocy, minus siedem w dzień). A tuż nad powierzchnią lodu, dookoła pędów drzew, krzewów i badyli - lodowe rzeźby.




Była nawet choinka :)))

i hm grzybki:

Na brzegach wszystkiego :) zamarzła para wodna. Kiedyś w szkole hodowałam takie kryształy z roztworu soli. 




To nie śnieg, to równo ustawione słupki zmarzniętej pary wodnej:


Myślę, że w dotyku są bardzo ostre. 
Igiełki, frędzelki, gałązki. Na wszystkim.




Ta nawłoć kiedyś rosła przy brzegu. Woda była wysoka, zalało ją. Potem przymroziło.





Tu jakieś inne nadbrzeżne badyle:




W lecie nie miały aż tak pięknych kwiatów...







Myślałam: chodzą tu ludzie, patrzą, ale czy widzą? Nie każdy jest od razu zauWażką. :)


Można czytać z lodu jak z książki, ok, ale czy ludzie jakiekolwiek książki jeszcze czytają?


Kiedyś ten blog miał się nazywać SeeTheSpell. Hermetycznie trochę, ale w punkt. Ostry jak kryształek na końcu lodowej rzeźby.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę jakoś podpisywać komentarze.