Po pracy pobiegłam na spacer do portu. Spacer miał być krótki, ale przeciągnął się na całą godzinę.
Była nawet choinka :)))
i hm grzybki:
Na brzegach wszystkiego :) zamarzła para wodna. Kiedyś w szkole hodowałam takie kryształy z roztworu soli.
To nie śnieg, to równo ustawione słupki zmarzniętej pary wodnej:
Myślę, że w dotyku są bardzo ostre.
Igiełki, frędzelki, gałązki. Na wszystkim.
Ta nawłoć kiedyś rosła przy brzegu. Woda była wysoka, zalało ją. Potem przymroziło.
Tu jakieś inne nadbrzeżne badyle:
W lecie nie miały aż tak pięknych kwiatów...
Myślałam: chodzą tu ludzie, patrzą, ale czy widzą? Nie każdy jest od razu zauWażką. :)
Można czytać z lodu jak z książki, ok, ale czy ludzie jakiekolwiek książki jeszcze czytają?
Kiedyś ten blog miał się nazywać SeeTheSpell. Hermetycznie trochę, ale w punkt. Ostry jak kryształek na końcu lodowej rzeźby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę jakoś podpisywać komentarze.