niedziela, 20 października 2024

z parku w pętelkę

 Najpierw do parku.



Na trawnikach gawrony i pawie.




W parku ciągle zgniła zieleń. Niby trochę zgniła i zardzewiała, ale zieleń.




Patrzę z góry na miejsca, w które zamierzam dojść:



Ale żeby tam dojść, muszę zejść ze skarpy. Więc schodzę. Schodami tarasowymi.




Schodami tarasowymi schodzi się w zygzak aż do starorzecza, na dno parku.


Brzegi schodów zarosły drzewami


a i same cegły są nieustannie atakowane przez roślinność, która marzy, aby schody zarosnąć



i przez zwierzęta, dłubiące w schodach niezliczone norki:


Odkąd pamiętam, te schody wyglądają tak samo. Były kilka razy konserwowane co do powierzchni hm chodnika (umocniona i wysypana żwirem), ale układ, jak sądzę, pozostał niezmieniony od czasów Czartoryskich. Najstarsze zdjęcia, jakie znalazłam, pochodzą z lat 1980-tych:

https://fotopolska.eu/

Schodzę na sam dół. 




Nad starorzeczem zaczynam zwykłą pętelkę. Uwielbiam te pętelki.








W krzakach (oprócz wiewiórek) buszują całe stadka sikor i mazurków, ale jest za dużo liści na dobre zdjęcia. Na drutach ostatnie już chyba grzywacze. Zaraz odlecą.


Skręcam w pole.



Przede mną chmielnik i widok na miasto. Bieli się wieża obserwatorium, ta sama, na której ostatnio przesiaduje pustułka.



Obok mnie pole na wpół skoszonej kukurydzy.






Wracam.






2 komentarze:

  1. Bardzo dobra relacja - reportaż. I fajne zdjęcia, ale dla mnie oczywiście hitem jest to z czaplą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie fascynują zmiany kolorów, nieomal w oczach. Tydzień temu jeszcze było zielono.

      Usuń

Proszę jakoś podpisywać komentarze.