niedziela, 10 grudnia 2023

przez park do portu

 korzystając z ostatnich chwil zimy (idzie odwilż) - jakieś 7 tysięcy kroków.

(googlemaps)

Zaczynam jak zwykle ulicą. Czelendż: znajdź 10 owoców lub nasion.


1. lipa


2. klon i gil na klonie - było całe stadko.


3. katalpa


4. platan


5. powojnik


6. śnieguliczka


7. dzikie wino. Objadały je kosy i rudziki. Próbowałam złapać rudzika, ale był za szybki na migawkę i zmarznięte ręce. 

8. olcha. Zdumienie nad czerwienią przyszłorocznych bazi.

Skoro olchy, znaczy: schodzę nad starorzecze. 

9. pałka wodna


10. klon jesionolistny


Ta wiewióra też je jakieś nasionko hmmm.


11. klon tatarski, a na nim...?


Grubodziób. Raczej pani grubodziob.



Wychodzę z parku. W słomie, którą okryto płot przy parkowej knajpie, widzę...



...sójkę.


12. berberys


13. ligustr


14. bluszcz


I - o dziwo - mszyce na nim, najzupełniej żywe. A chwilę wcześniej zastanawiałam się nad najmniej sensownym czelendźem i rozważałam "znajdź bezkręgowca". 

Idę do portu. Port zamarzł.


15. pęcherznica



Po mojej prawej dawny spichlerz.




(zdjęcie tydzień później :)



Kiedyś służył do przechowywania zboża, które przewożono dalej Wisłą na sprzedaż. Bardziej znane są spichlerze z Kazimierza, wygląda na to, ze u nas był też przynajmniej jeden. Pewnie trochę późniejszy, pochodzi chyba z 1 połowy XX wieku.  Wyglądał wtedy tak:

https://audiovis.nac.gov.pl/


Teraz częściowo stoi pusty, część zajmuje jakaś knajpa, część magazyny.


Idę dalej. 
16. Chyba jakiś głóg.
a na głogu kos. 

Idę wałem. Z prawej mam port, z lewej  - za krzakami - Wisłę, przede mną wieża widokowa.


17. trzmielina

18. chmiel


Dochodzę do Wisły. Już mi porządnie zimno.


Łabędzie i kormorany.


Kormorany, powiadam.


Były też nurogęsi i gągoły, ale to jest najlepsze zdjęcie, jakie udało mi się im zrobić. :) W końcu kaczki  nurkujące, a co.


Było całe stado raniuszków, ale nie uchwyciłam żadnego. Może kiedyś. Zdumiewa mnie, że są. Do niedawna zupełnie ich u nas nie bywało.
Pełzacz nie uciekł.



Wracam. Na wysokości spichlerza kolejne zdumienie - kopciuszek. Przecież one odlatują?


I ostatni przystanek, zanim skręcę do domu.


Przydrożna kapliczka.

Od góry:



To jest ta czarna blacha:

niżej:


całkiem nisko:


Nic ponadto, co na tej tablicy, nie udało mi się ustalić.

Wracam. Chyba bardzo zmarzłam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę jakoś podpisywać komentarze.