wtorek, 12 sierpnia 2025

godzinka nad starorzeczem

 w okolicach mostka pierwszego:


W wodzie śmigają malutkie rybki




i trochę większe błotniarki.



A to bodaj żabiściek.



Żab nie widziałam, były za to krzyżówki.


Weszłam na lipową ścieżkę, 

odeszłam kawałek od ludzi :), schowałam się w oczeretach.


Mrówki zaczęły mnie właśnie podgryzać (a wygłodniałe były, oj były...), kiedy na wodzie pokazał się ŁEB.


Pokazał się, zachlupotał i znikł.


Tym razem nie zdradziła mnie żadna sójka ani dzięcioł :), a migawkę aparatu od dawna mam wyciszoną do bezszelestu :). Perkozek, niczego nie podejrzewając, wynurzył się w całej perkozkowej okazałości.







Wypłoszyło go dopiero szczekanie psa na drugim brzegu. Ten sam pies wygonił z trzcinowiska łabędzie.






I popłynęły. Szczekanie ucichło, wodne życie zamarło w oczekiwaniu. Czy już jest bezpiecznie?

Pustka. Tylko nartniki


i ważki.




Pierwsze na wodzie pojawiło się podrośnięte już pisklę kurki wodnej.




i zaraz potem kilka dorosłych kurek.






Odchodząc, na pożegnanie zobaczyłam jeszcze puchaty kuperek perkozka. :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę jakoś podpisywać komentarze.