w okolicach mostka pierwszego:
W wodzie śmigają malutkie rybki
i trochę większe błotniarki.
Żab nie widziałam, były za to krzyżówki.
Weszłam na lipową ścieżkę,
odeszłam kawałek od ludzi :), schowałam się w oczeretach.
Mrówki zaczęły mnie właśnie podgryzać (a wygłodniałe były, oj były...), kiedy na wodzie pokazał się ŁEB.
Tym razem nie zdradziła mnie żadna sójka ani dzięcioł :), a migawkę aparatu od dawna mam wyciszoną do bezszelestu :). Perkozek, niczego nie podejrzewając, wynurzył się w całej perkozkowej okazałości.
Wypłoszyło go dopiero szczekanie psa na drugim brzegu. Ten sam pies wygonił z trzcinowiska łabędzie.
I popłynęły. Szczekanie ucichło, wodne życie zamarło w oczekiwaniu. Czy już jest bezpiecznie?
Pustka. Tylko nartniki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę jakoś podpisywać komentarze.