Na dziedzińcu witam pawie, którym powoli zaczynają odrastać ogony. Muszą być gotowe na wiosnę.
I wchodzę do parku.
Wydawało mi się, że drzewa będą już szare i bezbarwne, a tu proszę, proszę.
Nawet całkiem zielone drzewa się trafiały. To wyżej to lipa, chyba srebrzysta. Generalnie nasze rodzime drzewa już liście pogubiły, może za wyjątkiem dębów. A wszelka egzotyka jeszcze liście ma. Jak na przykład platan.
Z owoców platana w zimie ucieszą się szczygły. Z owoców klonu - gile.
Pełno ich i pod nogami.
Na drzewach wiszą jeszcze owoce lipy
a na ziemi żołędzie - kawki i gawrony się ucieszą -
- i bukiew, którą już się chyba ucieszyły, bo w większości to łupiny, nasionka wyjedzone są.
A sprawcy objadania buków :) z wielkim rwetesem i hałasem obsiadają wierzchołki drzew.
Jeszcze tylko obejrzę to, co zostało z lapidarium pod Domkiem Gotyckim. Tak zwana studnia, nie wiem, może fontanna? I na dole kawałek jakiegoś gzymsu.
Kiedyś (lata 1970te) było tego więcej - kawałki dziwnych rzeźb, połamane elementy architektury, niewiadomoco - jeszcze jak chodziłam do przedszkola, bawiłam się między tymi kamieniami. Teraz zostało tyle, co na zdjęciach, reszta jest podobno schowana w Domku Chińskim w dolnych ogrodach. Trzeba było to zamknąć, bo przeróżne drobne meneliki miejscowe z upodobaniem niszczyły wszystko, co w parku zniszczyć się dało. Kamienie też. Szkoda, że nie są udostępnione do oglądania, choćby za biletami.
Na starych zdjęciach znalazłam takie ujęcie "studni":
Zdjęcie chyba dość stare, a oprócz (ogrodzonej) studni innych kamieni nie widać. Nie wiem, może to jakiś wymysł powojenny był, żeby kawałki różnych takich w trawie porozrzucać?
Zaczyna się ściemniać i światła uliczne wyglądają z daleka jak choinki.
Wracam.