Gołąb to taka mała miejscowość nad Wisłą, ze 12 km ode mnie na północ. Gołąb jest znany z bitwy z czasów potopu szwedzkiego, opisanej zresztą w "Potopie", z paru zabytków renesansowych, z muzeum dziwacznych rowerów i z (najbardziej intersującego mnie) rezerwatu Czapliniec. Da się tam z grubsza dojść wzdłuż Wisły. Wałem.
(googlemaps)
Zaczynam. Niebieski szlak, bardzo słabo oznakowany, podobno cały czas mi towarzyszy, ale widziałam go tylko na początku i na końcu trasy.
Wchodzę na wał. Wisła po lewej, po prawej jakieś krzaczory, na wale polowiec szachownica.
Ten motylek żyje sobie na wałach, nasypach kolejowych, przy leśnych drogach, na suchych stokach pagórków. Lubi fioletowe - te zajadały się nektarem ostów. Drugim przysmakiem polowców jest driakiew. Też fioletowa.
Motyle polowców latają od czerwca do sierpnia. Składają jajka na trawach, a wylęgnięte pod koniec lata gąsienice mają bojowe zadanie przetrwać zimę i przepoczwarzyć się do czerwca kolejnego roku.
Idę se dalej, idę, kwiatki kwitną
młode gąsiorki polują
łabędzie pływają...
Łabędzi na przywiślanych rozlewiskach było pełno. Młodych
i starszych też.
To bodaj ujście Kurówki do Wisły.
Grasowała przy nim czajka
śliczna czajka z czubkiem
i strasznie wrzeszczała. Tłumacząc na język ludzki z czajkowego hm... to raczej nie były komplementy pod moim adresem. Może miała gdzieś tu gniazdo? W każdym razie kazała mi się niezwłocznie zabierać.
Zabrałam się.
Nad głową i w okolicach latało pełno różnych mew i rybitw, ale trzeba by chyba być snajperem, żeby zrobić którejś zdjęcie.
A na jednym z rozlewisk...
Białe Drzewo Gondoru. :P
Mijam kolejne przywiślane rozlewisko po prawej stronie, czyli już za wałem - podobno prowadzi tam nawet jakaś dydaktyczna ścieżka ornitologiczna, ale po drugiej stronie niż ja. Może kiedyś ją odkryję, z czasem.
Na razie obserwuję bociany
biała była stosunkowo daleko i rozmazała się.
No i idę tak...
... idę...
... i jeszcze dalej idę... Po lewej Wisła
po prawej rozlewisko z czaplami, mewami i innym drobiem
aż w końcu dochodzę do terenów suchych.
Tu kończy się wał. Witam oznaczenie szlaku :)
I skręcam na szosę w kierunku Gołębia. Zaczynają się wsie i bocianie gniazda na słupach. W nich bocianki - młode, z czarnymi dziobami
Do gniazda leci rodzic. Z kępką siana w dziobie.
Najpierw siano, potem jedzenie. Teraz, młody, dziób. :)
Gniazd było kilka, w każdym przeciętnie dwójka małych
a czasem jeden stary.
Podobno bocian tak się wygina przy zalecankach, ale na nie trochę późno, albo jak wita drugiego bociana. Drugiego w okolicy akurat nie było, hm, może witał mnie? :)
Nie wiem, co to za drób gniazdował kątem w bocianim gnieździe.
Oprócz boćków ustrzeliłam makolągwę
i kilka jaskółek z cudacznie powywijanymi ogonkami
No i wybaczcie, ale w tym długaśnym wpisie Gołąb już na pewno się nie zmieści. Więc innym razem. :)
Imponujący spacer.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie było jeszcze bardzo gorąco...
Usuń