na ukorzenianie pnączy i generalnie roślin o długich pędach. Tak można ukorzenić bluszcz i barwinek, pewnie jeszcze parę innych zielsk. Można próbować. Ja tu ukorzeniłam pstrolistny barwinek, z którego jedną długą łodyżkę zerwałam w lipcu z czyjegoś ogródka pod płotem. :P Nie miała wtedy absolutnie żadnych korzonków.
Jeśli ktoś próbował ukorzenić taki barwinek albo bluszcz, to teoretycznie da się wstawić roślinkę do wody i czekać, aż puści korzenie. I czasem puszcza, ale nie zawsze. Można też włożyć sadzonkę do ziemi, ale prawie na pewno uschnie. Sposób pośredni wygląda tak:
Co my tu mamy? Ano, słoik wkopany ukośnie w ziemię w skrzynce z pelargoniami i napełniony wodą, ile się da pod kątem.
W słoiku jest ucięty koniec dłuuugiej sadzonki, a wierzchołek jest zakopany płytko w ziemi skrzynki, zupełnie na płasko. Ziemia w skrzynce powinna być stale wilgotna, o co łatwo, bo rosną w niej pelargonie. :)
Po miesiącu z przykrytego ziemią wierzchołka sadzonki wyrastają do góry zielone nowe pędy barwinku. To znaczy, że najprawdopodobniej mamy już korzonki. Można ograniczać powoli ilość wody w słoiku i patrzeć, co się stanie - jeśli mimo suszy w słoiku roślinka nie więdnie, znaczy, że można ją wykopać ze skrzynki i posadzić np. do ogródka i powinna dać sobie radę na własnych korzeniach. Oczywiście, że lepiej to zrobić w nieupalną i raczej mokrą pogodę.
Na pewno wykorzystam. Barwinek kapryśny bywa - przynajmniej ja z takim mam do czynienia.
OdpowiedzUsuńNo barwinek, bluszcz, wszystkie dzikie wina, myslę, ze większość pnączy.
Usuń