niedziela, 9 czerwca 2024

starorzecze, ZDUNG i pisklaki

Zaczęłam od parku. Zaczął się sezon letni, pootwierali muzea. W Domku Gotyckim otworzyli witrażowe okna. Jak byłam przedszkolakiem, przyklejałam nos do tych kolorowych szybek i zaglądałam do środka. 

 

Jeszcze w górnym parku pierwsze pisklę. Młodziutki kos.



Wiewiórki - niektóre też chyba młode. Bodaj te bez pędzelków na uszkach?




Schodzę na dół, idę wzdłuż starorzecza. Śpiewają kulczyki



i szczygły: stare


i młodziutkie.


Na wodzie czaple



pełno kurek wodnych z kurczakami











Krzyżówki też z pisklakami








Idę wzdłuż starorzecza, idę, bardzo uważając, żeby nie zaatakował mnie jaki barszcz




Barszczu udało mi się uniknąć, ale zaatakował mnie jakiś owies głuchy czy inna owsopodobna trawa z baaardzo ostrymi ośćmi. Niemniej jednak do drugiego mostku dopełzłam.

I tam spotkałam łabędzie.





Piątka młodych, już stosunkowo duże. Myślę, że skończyły miesiąc. Jeśli nie napotkają na życiowej drodze jakiegoś specjalnego pecha, powinny przeżyć i dalej.  

Idę drogą do ZDUNGu. Kwitną lipy.



Na drutach kulczyki i makolągwy




Mijam ZDUNG, wchodzę między instytuckie sady. Między rzędami drzew obgryzająca zielone jabłka sarenka.






Kilka rzędów drzew dalej  - bażanty. Parka. Kolorowy samiec, szara samiczka.


Kończą się sady, wchodzę między pola.



Latają całe stada rusałek pokrzywników


i kilka rusałek osetników.


Wracam. Pachną lipy. Żegna mnie zięba


i ostatni dziś kulczyk, i makolągwa.




2 komentarze:

  1. Ależ bogato. Pozazdrościć. A ja tylko jakieś bodajże kanie z auta widziałam.

    OdpowiedzUsuń

Proszę jakoś podpisywać komentarze.