Jeszcze w górnym parku pierwsze pisklę. Młodziutki kos.
Wiewiórki - niektóre też chyba młode. Bodaj te bez pędzelków na uszkach?
Schodzę na dół, idę wzdłuż starorzecza. Śpiewają kulczyki
i szczygły: stare
i młodziutkie.
Na wodzie czaple
pełno kurek wodnych z kurczakami
Krzyżówki też z pisklakami
Idę wzdłuż starorzecza, idę, bardzo uważając, żeby nie zaatakował mnie jaki barszcz
Barszczu udało mi się uniknąć, ale zaatakował mnie jakiś owies głuchy czy inna owsopodobna trawa z baaardzo ostrymi ośćmi. Niemniej jednak do drugiego mostku dopełzłam.
I tam spotkałam łabędzie.
Piątka młodych, już stosunkowo duże. Myślę, że skończyły miesiąc. Jeśli nie napotkają na życiowej drodze jakiegoś specjalnego pecha, powinny przeżyć i dalej.
Idę drogą do ZDUNGu. Kwitną lipy.
Na drutach kulczyki i makolągwy
Mijam ZDUNG, wchodzę między instytuckie sady. Między rzędami drzew obgryzająca zielone jabłka sarenka.
Kilka rzędów drzew dalej - bażanty. Parka. Kolorowy samiec, szara samiczka.
Kończą się sady, wchodzę między pola.
Latają całe stada rusałek pokrzywników
i kilka rusałek osetników.
Wracam. Pachną lipy. Żegna mnie zięba
i ostatni dziś kulczyk, i makolągwa.
Ależ bogato. Pozazdrościć. A ja tylko jakieś bodajże kanie z auta widziałam.
OdpowiedzUsuńteż pozazdrościć. :)
Usuń